Forum Forum inne niż wszystkie Strona Główna

Muminkowe opowieści ;p

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum inne niż wszystkie Strona Główna -> Śmietnik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Muminek
Gość





PostWysłany: Nie 11:37, 09 Kwi 2006    Temat postu: Muminkowe opowieści ;p

Tą historie napisałam na podstawie pewnej bajki. Kiedyś z zapałem ją oglądałam teraz czasem popatrze. Używam podobnych imion, określeń i innych, jednak to wydarzeń mam raczej własny. Opowiadanie fantastyczne, choć pierwszy odcinek może tego nie zapowiadać. Wesoly Mam nadzieje że się spodoba a jak nei to będe pisała tak dla siebie
Tytułu jeszcze nie wymyślałam ale może być tak jak się nazywa bajka
"Król szamanów" choć nie będzie się na tym samaym kończyć i może nawet nie być o tym samym a zreszta przeczytajcie a sami ocenicie.


- Witam państwa serdecznie w stanie Niuton. Za chwile będziemy wysiadać - rykneło z głośników. Autobus był wielki więc zwykły krzyk by nie pomógł. Paseżerowie zaczeli się ubierać w grube korzuchy i futra. Stan Niuton słynoł z najlepszych snowboarderów i narciarzy. Co roku odbywały się tu zawody w różnych dyscyplinach zimowych. Ludzie zjerzdżali się z całego świata, by oglądać te wspaniałe wydarzenie. Zawsze przed zawodami reprezentańci Japoni przedstawiali wspaniały balet z udziałem 150 osób.
Jednym z pasażerów autobusu była Aira. Dziewczyna o rudych włosach do ramion i srebrzystych oczach wkładała na siebie czarną kurtke do pasa. Chwyciła granatowy plecak i starał się wyjść z autokaru.
Gdy znalazła się na zewnątrz zaciągła się czystym górskim powietrzem. Spędziła tu całe dzieciństwo jednak poprzez kłutnie rodziców z babcią przeniosła się do Chicago. Przyjechała tu pierwszy raz od 10 lat. Miała już 16 na karku więc rodzice pozowlili jej jechać samej.
- Wreszcie u siebie - powiedziała do siebie gdy staneła przed domem babci. Nagle starsza kobieta wyszła przed drewnianą chate. Rozpłakała się zobaczywszy Aire. Dziewczyna podbiegła do niej i przytuliła się.
- Choć do środka. Jest zimno. Na pewno zmarzłaś.Zrobie ci czekolady. - przywitała ją babcia. Usiadły razem przy stole w salonie i opowiadały o ostatnich 10 latach. Było tego tyle, że gdy skończyły był już wieczór.
- No kochanie już czas - powiedziała staruszka odnosząc kubki.
- Może pójdziemy się przejść - spytała błagalnie Aira
- Nie nie dzisiaj. Ma być straszna śnieżyca. Dziadek za chwile wróci z psami. Od jakiegoś czasu uczy nasze husky ciągnięcia sań. To jego nowa pasja - zasmiała się kobieta
- A co z nartami?
- Oh przeszły mu od kiedy psy obgryzły mu kijki sądząc, że to kości
Obie wybuchneły śmiechem. Aira umyła się i przebrała w piżame. Wtedy do domku wszedł dziadek z 6 psami.
- Ah te kundle. Pobiegły za jakimś zającem i musiałem ich szukać. - narzekał ściągając kurtke
- Dzieńdobry dziadku - uśmiechneła się dziewczyna.
- O jejciu kogo moje oczy widzą choć przytul się do starego głupca
Po gorących przywitaniach zmęczona podróżą Aira poszła do wskazanego pokoju i zasneła.
Z samego ranka wraz z babcią ruszyły do miasta. Dziadkowie mieszkali na odludziu więc musiały przejśc jakieś 4 km aby kupić najpotrzebniejsze rzeczy.
- A jak zaaragowali rodzice na twój pomysł przyjazdu do nas? - spytała nagle kobieta
- Tak właściwie to oni mi to zaproponowali. Słyszeli jak rozmawaiałam z znajomymi o tych zawodach. Stwierdzili, że to nie moja wina że się pokłuciliście i mnie puścili. - opowiedziała Aira.
Reszta drogi mineła im w milczeniu. Babcia głęboko się zastaniwała. Po jej wyrazie twarzy nie było to miłe rozmyślanie.
Kupiły chleb, dżem, ser, herbate i wróciwszy do domu przygotowały śnaidanie. Dziadek zachwycał się wspaniałymi kanapkami.
Po południu cała trójka poszła zobaczyć przygotowania do zawodów.
- Te zawody będą wyjątkowe. Pierwszy raz wezną w nich udział Kubańczycy. - oznajmił dziadek.
- Co oni wiedza o zimnie? Cały czas mają ciepło - zaśmiała się Aira.
Dziadek dumnie pokazywał narciarzy śmigających po stokach i snowboarderów czyszczących swoje deski.
- Ostatnim mistrzem w narciarstwie był John McCartney , tym razem będzie w jury. Dziadek marzy o autografie. Jest jego zawziętym fanem - szepneła babcia podczas gdy dziadek rozmawiał z trenerami. Dzień minoł im na przyglądaniu się przygotowaniom do zawdów. Przez trzy dni nie działo się nic bardziej interesującego.
W piątek wieczorem babcia oznajmiła:
- Dzisiaj jest bardzo ciepło. Pójdziemy się przejść. Może zobaczymy naszą gwiazde.
- Naszą gwiazde? - zdziwiła się Aira.
- Ubierz się, ja poczekam na dworze. - uśmiechneła się babcia i wyszła. Dziewczyna zrobiła jak jej kazała staruszka i po chwili dołączyła do niej.
Śnieg jak biały puch otaczał ich z każdej strony. Granatowe niebo było oświetlane przez miliony gwizd.
- Jest ich tak dużo jak znajdziemy nasza? - spytała Aira gdy tylko przysiadły na ławce.
- Wiesz jak twoja mama była mała zawsze marzyła by polecieć na którąś z gwiazd i ucałować ją za jej blask. Jednak kiedy miała już 18 lat przestała marzyć. Nie chodziła już ze mną na spacery i w całości poświęciła się nauce. Gdy dostała stypendium wyjechała. Wróciła razem z twoim ojcem i tobą. W przeciwieństwie do twoich rodziców ja bardzo się cieszyłam z powrotu. Gdy miałaś 5 lat postanowili wyjechać do Chicago i zacząć budowe domu i poszukiwanie pracy. Po roku wrócili po ciebie i więcej cie nie widziałam. Czasem pisaliście listy o tym że się dobrze czujecie i macie zamiar mnie nie długo odwiedzić. Nie przyjeżdżaliście. Pewnego razu dostałam list od twojej mamy. Nosze go zawsze przy sobie. Przeczytać ci go? - spytała smutna babcia. Dziewczyna przytakneła.
- Droga mamo! Aira czuje się świetnie. Zaczełam poważnie myśleć o waszym spotkaniu. Czuje że bardzo jej ciebie brakuje. Nie może się odnaleść wśród ludzi. Ma grupke znajomych, jednak żadko się z nimi spotyka. Mam nadzieje że jej to przejdzie. Jeśli nie będe musiała ją wysłać do ciebie. Mam nadzieje że się zgodzisz. Musisz jej powiedzieć o.. - i wtedy przerwała. Schowała kartke do kieszeni i spojrzała w niebo.
- Co dalej? O czym masz mi powiedzieć? - spytała Aira.
- To nie temat na dziś. Widzisz tą gwiazde. - i wskazała na najmocniej świecący punkt. - To jest Aira. Nazywa się tak jak ty.
- Jest śliczna. Mama mówiła że moje imię oznacza siłe i wielką moc. Mówiła że gdy zapadnie ciemność ja swoją osobą będe oświetlać mrok. NIgdy nie wpadłabym że chodzi jej o gwiazde.
Zapadła błoga cisza. Obie wpatrzone w gwiazdy rozmyslały w skupieniu. Zrobiło się późno i postanowiły wrócić do domu. Po kolacji wszyscy poszli spać.
Dziadek wstał tuż przed świtem. Swoim wesołym śpiewaniem obudził całą reszte.
- Co się stało? Czy dzisiaj jakiś wyjątkowy dzień? - spytała zaspana Aira ocierając oczy.
- Tak kochanie dzisiaj pierwszy dzień zawodów. - powiedziała babcia kładąc na stół stos kanapek. Tak, to był pierwszy dzień zawodów. Snowboarderzy z wszystkich krajów zaczeli staranie czysćić swoje deski.
Cała trójka od razu po obiedzie poszli na zawody. Nie było miejsc na widowni więc dziadek musiał nacieszyć się staniem przy barierce. Babcia poszła do koleżanek z KLUBU EMERYTÓW, a Aira zaczeła szukać wolnego miejca. Niestety nie znalazła. Poszła więc kawałek pod górke i usiadła wygodnie na śniegu.
Nagle zapadła cisza. Na lodowisko wjechali japończycy. Kobiety ubrane w różowe kombinezony idealnie kontrastowały z czarnym strojem mężczyzn. Spokojna muzyka towarzyszyła tańcom łyżwiarzy. 150 postaci zakręcało piruety i inne wspaniałe figury. Na końcu baletu wszyscy jego uczestnicy zostali obrzuceni różami i obdarowani głośnymi oklaskami. Po chwili na lodowisko wjechał wysoki mężczyzna ubrany w gruby korzuch i zaczoł:
- Witam państwa na zawodach zimowych!!! Nasi goście z Japoni zaprezentowali nam wspniałe widowisko. Bardzo im dziękujemy. Teraz coś dla fanów deski. Reprezentańci wielu krajów wezmą udział w zawodach w snowboardzie. Uczestnicy tej dyscypliny zostali podzieleni na 10 drużyn. Z każdej tylko jeden uczestnik będzie mógł dostać się do finału i walczyć o puchar. Jednak mam dla państwa dziś szczególną wiadomość. Naszym gościem są Kubańczycy. Mieszkańcy tej tropikalnej wyspy od zawsze chcieli poznać nasze klimaty. Dzisiaj są tu tylko jako widzowie jednak miejmy nadzieje że w przyszłym roku będą również uczestniami. - następnie zszedł z lodowiska. Na wiszącym ponad 15 metrów nad głowami ekranie pokazali jak sowboarderzy przygotowują się do jazdy. W pierwszej grupie byli reprezentańci Rosji, Chin i Czech. Aira niestety nie widziała co się tam dzieje bo była zbyt daleko od ekranu emitującego to oraz zbyt daleko od stoku którym mieli jechać zawodnicy.
Zawody mineły szybko. Po 2 godzinach 4 drużyny już miały swoich zwycięzców.
- Robi się zimno i ciemno. Zapowiada się śnieżyca. Z tego powodu dalsza część zawodów w dyscyplinie Snowboard odbędzie się jutro. Gratulujemy półfinalistą i prosimy wszytskich o powrót do hotelów czy domów. - rykneło z głośników i wszyscy zaczeli się rozchodzić.
- Dziadku czemu jesteś smutny? - spytała Aira przy kolacji.
- Mam przeczucie że znowu przegramy - sapnoł smutnie starzec.
- Nie kracz. Na pewno pójdzie nam lepiej niż ostatnio. W końcu Trey był na treningu w Szkocji. Zna nowe tricki i poza tym ma 16 lat więc może brać udział w zawodach. A Cori mu na pewno pomoże - pocieszała go babcia.
- Kto jest Trey? A Cori? - spytała dziewczyna.
- Trey to najlepszy snowboarder w całym stanie Niuton. A Cori to jego du..koleżanka. - powiedziała lekko zdezoriwntowana babcia
- Ale jak może mu pomóc? Przecież to nie zgodne z regulaminem. - oburzyła się Aira
- Oh wnuczuś dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnoł się dziadek i poszedł pomóc babci w zmywaniu.
Dziewczyna umyła się i położyła spać. Miała dziwny sen. Jakaś kobieta opowiadała jej o duchach z którymi musi nauczyć się żyć. Mówiła o niezwykłej mocy która w niej spoczywa i że wkrótce przyjdzie czas ją obudzić. Dziewczyna obudziła się z krzykiem.

MuMiNeK
Powrót do góry
Żaba
Świr naczelny
<font color=green>Świr naczelny</color>


Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasta...

PostWysłany: Nie 17:34, 09 Kwi 2006    Temat postu:

Wow, no zapowiada się fajnie. Już jest kilka pytań, na które chciałoby się mieć odpowiedź. Nie zapowiada się na fantasy, ale taki kontrast początku z resztą ejst najlepszy. powodzenia i nei każ nam czekać zbyt długo na nstępną część!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muminek
Gość





PostWysłany: Pią 23:07, 14 Kwi 2006    Temat postu:

Pierwszy post
Dziekuje Żabciu Mam nadzieje że sie spodoba. Właśnie zaczynam drugi odcinek.
Drugi post
nO wielkie sory za spóźnienie ale święta i nie było czasu na pisanie dzisiaj wziełam się fez do roboty i praktycznie dostałam wielkiej weny. oto drugi odcinek a trzeci juz sie tworzy

ODCINEK 2
Po obiedzie cała trójka poszła na zawody.
- Dzisiaj szczególny dzień. Będą nasi reprezentanci. Mam nadzieje że się załapiesz i zobaczysz cudownego Treya w akcji.- uśmiechnoł się dziadek i zaczoł szukać miejsca dla wnuczki. Zawody się zaczeły jednak i tym razem Aira nic nie widziała. W połowie wyścigu ostatniej drużyny zauważyła że przy barierce wokól lodowiska jest odrobina miejca i dałaby rade się tam wcisnąć."Jest szansa" - pomyślała i zaczeła przeciskać się przez tłumy. Udało się. Zobaczyła chłopaka o turkusowych włosach i białym stroju, podzącego po stoku. Był świetny, perfekcyjnie mijał przeszkody. Dziewczyna z zapartym tchem śledziła wyścig. Niestety, kilka metrów od mety Treya wyścignoł jakiś Chińczyk.
- Mimo wielu starań stan Niuton nie zdobył pucharu, jednak serdecznie gratulujemy półfinalistą. Miejmy nadzieje że czeka nas zawzięta walka. Do zobaczenia po przerwie. - ogłosił prowadzący.
- Dziadek będzie zawiedzony - pomyślała Aira i wydostawszy się z tłumu, postanowiła przejść sie po okolicy. Mało sklepów, mało domów i bardzo dużo śniegu.
- Cori nie przejmuj się to nie twoja wina.- usłyszała nagle. Głos dochodził zza jakiegoś domu. Ciekawa poszła zobaczyć co to jest. Ujrzała Treya rozmawiającego z kimś.
- O mój aniele! - krzykneła i zaczeła uciekać. Rozmówcą snowboardzisty była mała istotka unosząca się w powietrzu. LATAŁA!!! A to każdy wie nie możliwe. Nie miała żadnego mini helikopterka ani balonika.DUCH!!!
Aira biegła przed siebie. Nie zwarzała na droge byle tylko jak najdalej od nich. Na chwile przystaneła. Złapała oddech i obejrzała się za siebie. Szła chwile spoglądając czy nikt nie idzie za nią. W pewnej chwili zdzeżyła się z kimś i upadła na tyłek. Bardzo przerażona zaczeła krzyczeć i zasłoniła oczy
- Spokojnie!!! Nie krzycz - powiedział nieznajomy gdy tylko sie uciszyła. Podał jej ręke i pomógł wstać. Wysoki szatyn o ciemnych oczach usmiechnoł się do niej przyjaźnie. Aira spojrzała za siebie i zaczeła oczepywac sie ze śniegu.
- Nic ci nie jest? Czemu tak krzyczałaś? - spytał chłopak.
- Nic mi nie jest fizycznie. - odpowiedziała dziewczyna
- A psychicznie?
- Na łeb dostaje
- Czemu?
- Nie bedziesz się śmiał?
- Nie
- Widziałam ducha - szepneła Aira i oczekiwała wybuchu śmiecu. Jednak chłopak całkiem poważnie.
- Nie martw sie. Ja to mam na co dzień - uśmiechnoł się i ruszył w swoją strone.
- Jesteś Kubańczykiem? - spytała podbiegając do niego.
- Nie. Jestem z Australii.
- Nie mówili że przyjadą na zawody Australijczycy - zdziwiła się
- Nie przyjechałem na zawody. Czekam aż Trey wystąpi a potem oboje do Afryki.
- No ładnie. A po co do Afryki?
- Tam jest turniej szamanów.
- To jakaś gra?
- Choć ze mną na lekcje wstępną dla szamanów a skapujesz o co chodzi. A ty nie jesteś szamanką? Skoro widzisz duchy to..
- Musiało mi sie zdawać. Kiedy jest ta lekcja?
- Jutro
- Oki do do zobaczenia jutro. Zobaczymy sie o 12.00 obok lodowiska.Pa - i pobiegła w strone domu.
Gdy była na miejscu zobaczyła samochód przed chatą.
- Mamy gości? - spytała wchodząc do domu. Jednak gdy zobaczyła kto to zamilkła.
- Witaj Airo. Nie poznajesz matki? - odburkneła wkurzona kobieta.
- Cześć mamo. Co ty tu robisz? Jest tata? - spytała siadając w salonie na kanapie.
- Tata został w domu. Musi sie opiekować Sarą. - powiedziala z ironią.
- Kto to Sara?
- Właśnie dlatego pryjechałam. Nie dawno zwaliła nam się do domu jakaś baba z małym dzieciakiem i twierdziła że twój ojciec spał z nią i urodziła się ta Sara. Były badania i wszystko wyszło na jaw. Twój ojciec mnie zdradzał.
- Nie widać żebyś się załamała - odburkneła zła i zaskoczona Aira.
- Przeczuwałam to od początku. A teraz tylko wsyztsko się potwierdziło. Babcia pozwoliła nam tu pomieszkać dopuki czegoś nie znajde. - zakończyła i poszła na góre wypakowywać swoje rzeczy. Airze chciało się płakać. Była zła na ojca i na matke. Nie mieli żadnych, ale to żadnych podstaw żeby tak jej o tym powiedzieć. Nie wiedziałą co z sobą zrobić.
- Babciu dzisiaj ciężki wieczór?? - spytała staruszke siedzącą w kuchni.
- Nie, jest ciepło i nie śnieży - odpowiedziała. Dziewczyna założyła kurte i wyszła z domu. Dociągneła zamek do końca i powoli ruszyła w strone lodowiska na którym odbywały się zawody. Śnieg pruszył jej w oczy, jednak rozpływał się po wpływem łez. Nie płakała bo tata zdradził jej mame i że ona wogóle się tym nie przejeła. Płakała bo nie wiedziała co myśleć. Nie była po niczyjej stronie.
Gdy była już w miejscu gdzi odbywały się zawody usiadła na widowni i wpatrywała się przez chwile w lód. Schowała głowe w kolanach. Poczuła łaskotanie na szyi.
- Co to? O kotek. Cześć mały. Nie jest ci zimno? - uśmiechneła się i przytuliła do siebie futrzaka. Drapała go za uchem a on mruczał.
- Późno już. Pójdziesz ze mną. Dam ci mleczka.
Gdy weszła do domu zwierzak wskoczył na kanape. W czasie gdy Aira nalewała mu mleka on wtulał się w dziadkowe skarpety.
- Spójrzcie kogo spotkała - powiedziała do reszty - a to co? - zauważyła na szyi kota śliczny łancuszek. Zdjeła ją kotowi i założyła na siebie. Wtedy weszła do pokoju babcia i zaczeła krzyczeć, aby dziewczyna ściągła wisiorek. Aira spojrzała na kota, a ten...wybił się od poduszki i wskoczył w dziewczyne. Babcia zaczeła sztyrchać Airą, ale ta była już nieprzytomna.
Z samego rana Aira uśmiechnięta i wyspana umyła się, ubrała, a potem zeszła na śniadanie.
- I am special I am beautiful I am wonderfull... - śpiewała nalewając sobie herbaty. - Co takie smutne miny? Dzisiaj supper dzionek - uśmiechneła się. Babcia kazała jej iść do salonu. Reszta podążyła za nią.
- Musimy porozmawiać - odrzekała babcia. Aira skupiła się. Wiedział ze to nie byle co. Staruszka ciągła dalej - Od dawien dawna na naszym świecie są trzy rodzaje ludzi. Zwykli ludzie, szamani i ludzie koty. Szamani panują nad duchami. Poprzez wiele ataków toczą ze sobą walki.
- Jak to panują nad duchami?
- Szamani mają moc widzenia duchów. Jeśli jakiś duch wybierze sobie szamana wstępuje w niego i pozwala objąc nad sobą kontrole. Potem szaman uczy się współpracy z duchem, poznaje nowe ataki i takie tam. Gdy spotka się dwóch szamanów mogą lecz nie muszą walczyć ze sobą. Po iluś tam walkach wygranych szaman dostaje się do turnieju szamanów. Następnie przechodzi do jakby koejnych poziomów. Jesli pokona wszytskich ma szanse zostać królem szamanów.
- Chyba rozumiem choć nie wydaje mi się to normalne. Ale po co mi opowiadasz jakieś bajki?
- To nie bajka. Trey też jest szamanem.
- No dobra powiedzmy że to nie bajka.
- Aira posłuchaj to bardzo ważne. W naszej rodzinie co jakiś czas pojawia się szaman. Możesz ty nim być.
- I co będe musiała zrobić jak będe szamanem?
- Jeśli będziesz szamanem wyślemy cię na nauki. Musisz umieć opanować swoją moc.
Zapadła cisza. Nikt się nie odzywał. Po chwili dorośli zaczeli wychodzić.
- A ludzie koty?? - krzykneła Aira.
- Oj to straszne stworzenia. Jesli szaman nie ma zapisane władac duchami, wtedy jego dusza jest pusta. Czarne koty wykorzystują moc swoich naszyjników i wchodza w takiego szamana. Jeśli szaman ma silną wolę on panuje jeśli jednak jest on słaby wtedy kot zaczyna rządzić ciałem.
- Jak rozpoznać takiego człowieka kota?
- Oni bywają tylko w Afryce. Jets ich mało. Mają kocie uszy i ogon. Kazdy z nich ma niezywkła moc. Moc żywiołu.
- Mamy mało żywiołów więc jest mało kotów.
- Widzieliśmy wczoraj jak kot wszedł w ciebie. Jeśli to nie był kot królewski tylko będziesz miała straszną chrapke na mleko. Jednak jeśli poczeła go królowa to wtedy...oczekuj zmian.
Aira zamilkła. Znowu nie wiedział co ma myśleć. Jest człowiekiem kotem czy nie? A jesli tak to czy z rodziny królewskiej? Bała się. Kto jej pomoze?? Wybiła 12 musi lecieć na spotkanie. Szybko założyła kurtke i ile sił w nogach pobiegł nad lodowisko. Trey i niznajomy czekali już na nią.
- Sory za spóźnienie, ale mam dzisiaj śmieszny dzień.
- Nie szkodzi poznaj Cori - uśmiechnoł się Trey i zza jego plecy wyleciała maleńka istotka.
Oczy Airy stały się wielkie jak pięciozłotówki. Z przerażeniem przywitała się z duszkiem i szybko dodała:
- A tak jakby co jestem Aira. Nie było okazji się przedstawić.
- Ja Joo a to.. - zaczoł nieznajomy.
- Trey wiem. Dziadek ciągle mówi jaki on wspaniały - uśmiechneła się. Wszyscy wybuchli śmiechem, po czym zapała okropna cisza. Gdy przeszli las zobaczyli małą chate przed którą stało mnóstwo ludzi.
- Oj sporo was. - zdziwiła się Aira. - Podoba wam się bycie szamanem??
- Skąd wiesz co to szaman przecierz wczoraj mowiłaś.... - zdziwił się Joo
- Babcia mi opowiedziała
- Mi się to podoba. Dziwnie bym się czuł bez Cori - uśmiechnoł się Trey i pogłaskał duszka.
- Tak. My jesteśmy jak bracia prawda Amidamaru? - rzekł Joo i w tej chwili zza jego pleców wyłonił się dwumetrowy samuraj. Aira zachłysneła się powietrzem i na chwile zaniemówiła.
- Nie bój sie, Amidamaru nie jest szkodliwy
- Fajnie tylko żadno widze wielkiego samuraja. Może dla was widok duchów to normalka, ale ja nie na codzień się z tym spotykam. - odburkneła. Chłopcy ruszyli w strone wejścia, a Aira powoli sżła za nimi.
Wewnątrz budynku wszyscy wpatrywali się w niskiego mężczyzne na końcu sali. Mówił on o zasadach turnieju i niebezpieczenstwach z nim związanymi.
- W tym roku urniej odbędzie się w Afryce, gdzie przebywają ludzie koty. Mogą oni być w stosunku do nas wrogo nastawieni wiec będźcie ostrożni. Jutro wieczorem odlatuje samolot do Afryki. Przyjdzcie tutaj jutro o 20.00 - zakończył.
Wszyscy się rozeszli Aira i chłoppcy szli ponownie przez las. Joo i Trey z zaciekawieniem opowiadali o turnieju, a dziewczyna lekko styłu szła zamyślona. Gdy wyszli z lasu i znaleźli sie przy lodowisku Trey spytał:
- Aira co ci jest? Jakaś dziwna jesteś
- Zanim staliście się szamanem myśleliście o tym czy was inni będą chcieli, czy nie beda sie bali i czy wogole dacie rade?
- No jasne przynajmniej to ostatnie bo szamani są akceptowani. - odpowiedział Joo
- A jakbyście mieli stać się np. człowiekiem kotem??
- Aira czy ty..? - przeraził się Trey
- Nie wiem chyba tak - odpowiedziała dziewczyna i ze smutkiem ruszyła w strone domu. Nagle z nienacka nadjechał samochód. Kierowca próbował skierować jednak wszytsko wskazywało że wjedzie na zamyśloną Aire. Wtedy dziewczyna podskoczyła i z wielką zwinnością wylądowała na dachu samochodu. Ludzie patrzeli na nią z przerażeniem, a ona spokojnie zeszła na ziemie i z płaczem wróciła do domu. Chciał wtulić się w ramię babci, która zawsze ją potrafiła pocieszyć. Nie tym razem. W domu zastała tylko krzyki i prośby matki aby oszczędzić córke. Babcia i dziadek od zawsze byli oddani szamanom jednak ludzie koty byli ich największym wrogime. Skoro ich wnuczka miała być tym złym trzeba było się jej pozbyć. "Musi się z tą wynieść ten odmieniec" krzyczał dziadek. Ten co troskliwie nazywał ją "słoneczkiem", "kochaniem" teraz mówi o niej "odmieniec". Aira ścisneła naszyjnik który zabrał kotu i ile tylko sił w nogach biegła przed siebie. Nagle przystaneła. strasznie bolała ją głowa. Czuła że coś jest nie tak. Gdzie ma iść? Trey mieszka nie daleko, może pomoże.
- Aira co ci jest? - spytał Trey otwierając drzwi.
- Błagam cie pomoż mi - szepneła dziewczyna i upadła na ziemie. Chłopak wzioł ją na ręce i położył w salonie.
Gdy dziewczyna odzyskała przytomność zawołał Treya. razem z nim do salonu wszedł Joo. Oboje oniemiali.
- Coś się stało? Czy to już? - zasmuciła się Aira. Chłopcy prytakneli.
- Bardzo widać? - pytała dalej. Przytakneli. wskazali Airze łazienke. Weszła tam z zamkniętymi oczami. Odliczyła do pięciu i...zobaczyła w lustrze dziewczyne o różowych włosach i małych czarnych uszkach. Po bliżczym przyjrzeniu zauwazyła że nie ma na sobie już jeansów i bluzy, ale sukienke mini z górą jk gorset. Na nogach czerwone kozaki, a na rękach również czerwone rękawiczki.
- Dobra. Czy ja mam ogon? - spytał wstrząśnięta. Joo przytaknoł, a Trey dodał:
- Nie wygląda źle.
- Myślisz? Ale ja jestm kotem - i z płaczem upadła n kolana. Chłopcy starali się ja pocieszyć. Gdy opowiedziała im co się zdarzyło w domu byli oszołomieni. Chciali by została z nimi , ale sami wyjerzdźali o 20
- Z tego co słyszałem to inni ludzie koty sa w Afryce, a my tam lecimy. Może zabierzesz się z nami?
Na początku dziewczyna zaprzeczała, jednak gdy uświadomiła sobie, że i tak nie ma gdzie wracać, zgodziła się.
Godziny płyneły powoli. Aira zaczeła przyzwyczajać się do swojego nowego wizerunku. Gdy do domu wparowała matka.

mam nadzieje że się spodoba Wesoly
pozdro od muminka :*
Powrót do góry
Smerfetka
Wielki czyściciel
Wielki czyściciel


Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam to wiedzieć?

PostWysłany: Czw 17:21, 11 Sty 2007    Temat postu:

Noooo fajne.... ale może tak resztę to było pisane gdzieś w kwietniu, a jest już styczeń 2007... No i tak trochę długo nie pisało się.... Może dokończysz ???

Kto zna Muminka ??????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum inne niż wszystkie Strona Główna -> Śmietnik Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin